Kryptowaluty: nerwowo na rynku. To kryzys, korekta czy restart? Artykuł Filipa Konopczyńskiego dla Tygodnika Polityka
W dotychczasowej, przeszło dziesięcioletniej historii kryptowaluty zdążyły nas przyzwyczaić do szalonych zwrotów (wartości) akcji. Za każdym razem kurs załamywał się równie gwałtownie, co potem dynamicznie odbijał. Te huśtawki nie odstraszyły kupujących (lub „inwestorów”) w cyfrowe kryptomonety. Wręcz przeciwnie, z każdym cyklem „boom and boost” użytkowników cyfrowych tokenów tylko przybywa i nie inaczej było tym razem. Analitycy portalu crypto.com szacują, że w 2021 r. tokeny na świecie posiadało już ponad 100 mln osób. Są takie kraje, w których więcej osób kupuje kryptowaluty niż inwestycje w standardowe akcje i obligacje (tak wynika m.in. z sondaży z Wielkiej Brytanii; podobny zamiar ma już także co piąty Australijczyk).
Szczególne zainteresowanie jako opcja inwestycyjna kryptowaluty budzą wśród przedstawicieli pokolenia milenialsów i zetek, czyli osób urodzonych od połowy lat 80. XX w. To te grupy z roku na rok stają się coraz bardziej atrakcyjne dla reklamodawców, a co za tym idzie, producentów i usługodawców. Tak długo, jak dzisiejsi 18–40-latkowie nie przestaną wierzyć w kryptowaluty, wartość tych ostatnich nie spadnie w okolice zera, a tym samym „bańka” nie zostanie przekłuta.
(...)
Wśród ekonomistów i ekspertów nie brakuje osób nastawionych do wzrostu kryptowalut sceptycznie. Najczęstsze argumenty przeciwko „cyfrowemu złotu” skupiają się na trzech elementach: zagrożeniu dla systemu finansowego i gospodarki, ogromnym zużyciu energii oraz cyberbezpieczeństwie. Jednak największe zagrożenie dla przyszłości kryptowalut przyjść może nie ze strony polityków, ale bankierów centralnych. Jeszcze w lipcu Amerykański Bank Rezerwy Federalnej przerwał wieloletnie milczenie w tym temacie i sektor kryptowalut określił jako źródło potencjalnie katastrofalnego w skutkach krachu finansowego. A prawdziwe kłopoty dla zwolenników kryptowalut mają dopiero nadejść.
(...)Prawdopodobnie już w najbliższej dekadzie cyfrowy dolar, euro czy juan staną się standardem w międzynarodowych rozliczeniach. Cyfrowe waluty, nad którymi zaawansowane prace poza Stanami trwają m.in. w Unii Europejskiej (euro) i Chinach (renminbi), są antytezą tego, co postulował Satoshi Nakamoto, słynny anonimowy twórca bitcoina. Jeśli te plany regulatorów się ziszczą, to „rewolucja kryptowalutowa” może zakończyć się totalnym zwycięstwem starego, tj. scentralizowanego systemu finansowego. (...)Utopijne manifesty entuzjastów mówiących o decentralizacji, demokratyzacji i oderwaniu pieniądza od państw w dłuższej perspektywie mogą okazać się nie tylko niespełnioną obietnicą, ale w iście faustowski sposób przyspieszą proces cyfrowej konsolidacji i centralizacji globalnego obiegu pieniądza.